i zamykam oczy
pokój jest mały
a za twoimi plecami wielkie
słońce
na wysokim piętrze małego miasteczka
jest jasno
leżę i czuję twoje
pochylenie nade mną
i rozłożenie
światła na twoich plecach
może jesteś
ostatnim któremu pozwalam
ratować się
przed czujnością
twoje palce jakby codzienne
i powtarzane – są ciepłe
w moich rozpuszczonych włosach
w rozpinaniu biustonosza
na wstrzymanym
oddechu
przyjechałam
i może to niesłuszne
że potrzebuję
głuchego snu
snu nad którym ktoś czuwa
w pochyleniu
w oddaniu